Mój tata był bardzo dobrym malarzem i dekoratorem, do końca kariery zawodowej prowadził własne, bardzo małe przedsiębiorstwo. Pracowałem z nim podczas letnich wakacji i zawsze byłem pod wrażeniem jakości wykonywanej przez nas pracy. Jednakże, podobnie jak w przypadku wielu specjalistów - mimo, że tata był świetny w dekorowaniu innych domów, nasz dom był w nieładzie. Wydaje się, że zdarza się to często, począwszy od otyłego lekarza dającego porady jak zmniejszyć ciśnienie krwi, a skończywszy na rzeszy psychologów, którzy wydają się mieć problemy z własnymi relacjami.
Dołączyłem do zespołu Impact dwa lata temu, przechodząc z dużego międzynarodowego koncernu, który był klientem Impact. Korzystaliśmy z pomocy Impact w wielu kwestiach, takich jak budowanie zespołu, rozwijanie przywództwa, dopasowywanie strategii i kultury oraz budowanie dobrej atmosfery. Kiedy więc przyszedłem do Impact, spodziewałem się, że znajdę idealną organizację, zwłaszcza, że jest ona regularnie notowana w pierwszej 10 najlepszych firm, w których ludzie chcą pracować. W rzeczywistości, mimo, że jesteśmy wspaniałym miejscem do pracy (piszę to patrząc na jezioro Windermere w bezchmurny, wiosenny dzień, zaraz po wspólnym spacerze w lesie Bluebell), to zawsze możemy częściej stosować nasze umiejętności wobec samych siebie.
Mając powyższe na względzie, niedawno przeprowadziliśmy jeden z warsztatów poświęconych budowaniu dobrej atmosfery w pracy "Going the Distance" dla grupy naszych pracowników. Pod koniec warsztatów byłem naprawdę zaskoczony, jak pozytywne były opinie moich kolegów. Prowadząc te i podobne warsztaty w ciągu ostatnich 10 lat wiedziałem, że to działa, ale często dotyczyło ludzi pracujących w stresującym otoczeniu. W Impact mamy wyzwania - jak wszyscy - ale jest to organizacja wspierająca i odnosząca sukcesy finansowe. Impact stawia wyzwania, ale i wynagradza oraz daje możliwość wykonywania pracy, w którą wierzymy. To sprawiło, że zastanawiałem się, dlaczego warsztaty odniosły taki sukces - i zidentyfikowałem trzy kluczowe cechy.
Po pierwsze: mój czas. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie pracujący w Impact są podobni do siebie w tym, iż motywuje ich pomaganie innym ludziom, aby stawali się tak dobrzy, jak to tylko możliwe. Tak jak wielu ludzi nastawionych altruistycznie, często robią to kosztem samych siebie. Na warsztatach mówimy o tym, dlaczego podczas lotu samolotem dostajemy instrukcję, aby najpierw sobie samemu założyć maskę tlenową zanim zaopiekujemy się innymi i jak to się wydaje sprzeczne z intuicją. Wynika to z tego, że jeśli nie zadbamy o siebie, to nie będziemy w stanie zadbać o innych. Prowadziłem warsztaty "Going the Distance" dla wielu osób z sektora opieki społecznej i, szczerze mówiąc, jest to jedna z najtrudniejszych grup odbiorców. Trzeba ich długo przekonywać, że jeżeli zatroszczą się o siebie, to będą w stanie lepiej pracować i pomagać większej liczbie osób. Czas dla siebie oznacza, że w rezultacie będzie można zrobić więcej, aby pomóc innym. Moi koledzy zaczęli to rozumieć.
Kolejna rzecz: wpadki się zdarzają. Nie ma znaczenia, jak silny, dobry, bogaty, zdolny i wspaniały jesteś - w życiu będą wydarzać się złe rzeczy. Poświęcenie czasu na refleksję i przeanalizowanie tych wydarzeń jest naprawdę ważne, aby się z nimi pogodzić i wyciągnąć pouczające wnioski, a następnie adekwatnie działać dalej. Niestety, wciąż znajdujemy się w świecie, w którym jako słabość postrzega się mówienie o mentalnych rozterkach, które wszyscy przeżywamy. Jak pokazała reklama towarzysząca londyńskiemu maratonowi, jesteśmy coraz lepsi, ale przed nami jeszcze długa droga. Warsztaty dały moim kolegom trochę przestrzeni, w przyjaznym środowisku, aby zastanowili się nad niektórymi rzeczami, o których myśleli, że powinni po prostu się z nimi pogodzić i starać się zapomnieć. Mój tata zmarł trzy lata temu w wieku 69 lat i wciąż płaczę, gdy jakieś ważne okoliczności mi go przypominają lub coś dzieje się z moimi córkami, które wiem, że by pokochał; albo kiedy potrzebuję coś odnowić w domu.
Ostatni wniosek: „jestem w porządku”. Warsztaty dają ludziom wiele okazji do zastanowienia się nad tym, co osiągnęli, z czym się uporali i na ile mają zbalansowane życie. Możemy mieć tendencję do koncentrowania się na naszych problemach: "Nie pracuję tak dobrze, jak bym chciał", a nie na naszych sukcesach: "Jestem zdrowy, mam wspaniałą rodzinę, są ludzie, którzy dbają o mnie", "Mam dach nad głową" itp. Jest to ważna umiejętność, której ludzie mogą się nauczyć, zwłaszcza gdy są pod presją. Kiedy robi się ciężko, mamy tendencję do zawężania naszej uwagi do problemu, który tworzy presję i stajemy się mniej świadomi całości obrazu sytuacji. To jeden z powodów popełniania błędów w takich sytuacjach. Im bardziej potrafimy rozejrzeć się i zobaczyć większy obraz sytuacji, tym bardziej możemy się nieco zrelaksować, spojrzeć na rzeczy z perspektywy i lepiej sobie radzić z wyzwaniami, przed którymi stoimy.
Reasumując, poświęcenie czasu na inwestowanie w siebie jest dla mnie bardzo ważne. Wówczas łatwiej jest robić rzeczy, które naprawdę mają dla nas znaczenie. W perspektywie krótko-, średnio i długo- terminowej zrobimy więcej rzeczy, które lubimy robić.
Roy White jest konsultantem w Impact UK.